Norfu norfu daj mi torfu!
Sobota, 10 kwietnia 2010
· Komentarze(3)
No więc stało się! o to mój pierwszy wpis na bikestats.pl, który chciałbym zadedykować Marysi, która tak bardzo na niego czeka:)
Po bardzo długiej abstynencji rowerowej postanowiłem wrócić do starych dobrych nawyków i rozsiąść się w wątpliwej wygody siodle. Nie przeszkodziło mi nawet to, że mój dzielny rumak zwany Halnym Bobkiem nie otrzymał jeszcze swoich upragnionych hampelków SLX. Po krótkiej wymienia zdań na gg ze starym kumplem Bendusem, ustaliliśmy, że ruszamy w sobotę. Jako, że ciężko się jeździ po lesie bez hamulców umówiłem się z Adamem, że pożyczę od niego hample z Kryptoszosy.
Traf chciał, że w ostatni weekend, była chyba najgorsza pogoda tej wiosny wiało, czasami padał deszcz i było pieruńsko zimno. Nie przeszkodziło to jednak naszej wyprawie i punkt 14 Adam zgłosił się pod moim blokiem swoją srebrną dzidą. Po błyskawicznej wymianie kół i hamulców, przerywanej tylko czasami ponoć najlepszymi scenami z historii kinematografii tj. scenami z "Przeminęło z Wiatrem" ruszyliśmy w teren.
Wybraliśmy trasę tak zwana "sentymentalną" czyli Teofilów - zakłady BORUTA w Zgierzu - Nowa Gdynia - Arturówek - Łagiewniki - Teofilów. Miło było znów poczuć pęd powietrza na gębie i piasek w ustach. Do tego doborowe towarzystwo nie tylko rowerowe w postaci Marysi i Adama:) Przede mną sporo pracy, gdyż kondycji nie mam wcale a i parę kilo przybyło mi od siedzenia na dupie w biurze.
Zapewniam was, że jest to mój pierwszy wpis z wielu w tym roku.
Taniec synchroniczny
Taniec na rurze w moim wydaniu...
i w wydaniu Marysi
Bobek w terenie, jeszcze na zapożyczonych kołach i hamulcach
Zdjęcie z Faktu: Zjawa bez twarzy (lat 28) nawiedza Łagiewniki
Po bardzo długiej abstynencji rowerowej postanowiłem wrócić do starych dobrych nawyków i rozsiąść się w wątpliwej wygody siodle. Nie przeszkodziło mi nawet to, że mój dzielny rumak zwany Halnym Bobkiem nie otrzymał jeszcze swoich upragnionych hampelków SLX. Po krótkiej wymienia zdań na gg ze starym kumplem Bendusem, ustaliliśmy, że ruszamy w sobotę. Jako, że ciężko się jeździ po lesie bez hamulców umówiłem się z Adamem, że pożyczę od niego hample z Kryptoszosy.
Traf chciał, że w ostatni weekend, była chyba najgorsza pogoda tej wiosny wiało, czasami padał deszcz i było pieruńsko zimno. Nie przeszkodziło to jednak naszej wyprawie i punkt 14 Adam zgłosił się pod moim blokiem swoją srebrną dzidą. Po błyskawicznej wymianie kół i hamulców, przerywanej tylko czasami ponoć najlepszymi scenami z historii kinematografii tj. scenami z "Przeminęło z Wiatrem" ruszyliśmy w teren.
Wybraliśmy trasę tak zwana "sentymentalną" czyli Teofilów - zakłady BORUTA w Zgierzu - Nowa Gdynia - Arturówek - Łagiewniki - Teofilów. Miło było znów poczuć pęd powietrza na gębie i piasek w ustach. Do tego doborowe towarzystwo nie tylko rowerowe w postaci Marysi i Adama:) Przede mną sporo pracy, gdyż kondycji nie mam wcale a i parę kilo przybyło mi od siedzenia na dupie w biurze.
Zapewniam was, że jest to mój pierwszy wpis z wielu w tym roku.
Taniec synchroniczny
Taniec na rurze w moim wydaniu...
i w wydaniu Marysi
Bobek w terenie, jeszcze na zapożyczonych kołach i hamulcach
Zdjęcie z Faktu: Zjawa bez twarzy (lat 28) nawiedza Łagiewniki