Festynowo

Niedziela, 4 lipca 2010 · Komentarze(3)
Póki co moja najdłuższa wycieczka w tym roku. Pobudka 6:30, szybkie śniadanko, szybkie głosowanie i o 8 już byłem u Magdy. Razem ruszyliśmy na dworzec wileński, skąd wyruszyliśmy pociągiem do Łochowa. Wybrałem zielony szlak rowerowy przez lasy Nadburzańskiego Parku Krajobrazowego aby dotrzeć do Kamieńczyka, gdzie rzeka Liwiec wpada do Bugu. Po przejściowych trudnościach udało nam się namierzyć szlak i ruszyliśmy do lasu. Tam niestety zastał nas piach i w to niewyobrażalnych ilościach, szlakiem nie dało się jechać na szczęście las był na tyle rzadki, że jechaliśmy na przełaj. Po jakieś godzinie z kawałkiem udało nam się przebrnąć przez ten na dziki teren i dojechaliśmy do Kamieńczyka. Tam nabyliśmy parę piwek i ruszyliśmy nad rzekę. Po lesie pełnym piachu kąpiel w chłodnej wodzie była ukojeniem nie do opisania. Dalsza nasza trasa wiodła wzdłuż rzeki na południe. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów trzeba było znowu dać nura do wody. Na koniec trafił nam się jeszcze festyn z okazji otwarcia nowej drogi w Julinie. Co prawda nie trafiliśmy na występ Połomskiego, ale grał zespół Ligii Morskiej i Rzecznej z Wyszkowa sick:)tak dobrego disco polo to już dawno nie słyszałem. Po delektowaliśmy się uroczą muzyką i ruszyliśmy na dworzec, by wrócić do Warszawy.

Niestety brak jakichkolwiek zdjęć, gdyż zapomniałem aparatu.

Suka + Pedofil = Gwałciciele

Sobota, 3 lipca 2010 · Komentarze(0)
Mała powtórka z rozrywki tylko, że tym razem niestety bez Adama i Marysi. Umówiłem się z Gosią i Michałem na mały rajd po Puszczy Kampinowskiej. Trasa ciut inna od tej z weekendu majowego, choć pewne elementy się powtarzały. Przeprawa promowa z Tarchomina do Łomianek znowu działa więc skorzystałem z tego dobrodziejstwa. Spotkałem się z ekipą pod Makiem w Łomiankach, skąd wyruszyliśmy w trasę. Zaliczyliśmy między innymi Truskaw, cmentarz na Palmirach, kamień pułk. Orlika i jego "tankietki" oraz jakieś opuszczone budynki w środku lasu. We wsi Palmiry nabyliśmy drogą kupna browary marki i Żywiec i udaliśmy się do wiaty przy lesie, gdzie między innymi dowiedziałem się tego co w tytule dzisiejszego wpisu:) Na koniec udaliśmy się na browar i kaszanę do karczmy na Żoliborzu.

Wcale niepozowane ...


Trójka w komplecie




Wiadomo kto tu jest w "spotlight"

Niby Warszawa...

Czwartek, 1 lipca 2010 · Komentarze(0)
Rundka po Zielonej Białołęce z Magdą i jej psiakiem

Lasy Choszczówki

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Fajny ten las na Choszczówce, nawet jest parę sympatycznych pagórków. Niestety sporą wadą jest wszędobylski piach w szczególności na bardziej stromych podjazdach, przynajmniej dla mnie nie do podjechania.

Zdjęcie dziwnej kopuły na terenie budowanej oczyszczalni ściekow "Czajka"

Błotko

Czwartek, 17 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Miała być laitowa wycieczka z Tarchomina na Stare Miasto. W drodze powrotnej postanowiłem pojechać wzdłuż Wisły od Mostu Gdańskiego do Grota-Roweckiego. Początek od strony Zoo był całkiem przyjemny, wymyty gruz z wału dawał wrażenie jazdy po górskim szlaku, później zaczęło się błotko, coraz większe i większe. Jechałem do momentu, aż koło całkowicie mi się zaklinowało od błota, efekt widoczny na zdjęciu. Aby dostać się do wału musiałem brnąć w błocie i wodzie do kolan z rowerem nad głową, do tego obsiadło mnie miliard komarów, póki co tej trasy nie polecam...:)

Nocki, Gacki i Mroczki

Sobota, 12 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Sobotę zaplanowałem mocno rowerową, razem z koleżanką postanowiliśmy wybrać się nad Wkrę. O 10 zajechałem swoją "kometą" pod dom Magdy,co byśmy razem popruli na dworzec Warszawa Żerań. Następnie perłą polskiego kolejnictwa czyli EN57 wybraliśmy się do Pomiechówka. Całym sercem polecam wszystkim bikerom tą egzotyczną podróż. Korzystając z możliwości chciałbym pozdrowić panów meneli, którzy z takim zapałem pili ciepłą wódkę, nieomal się pobili a potem spali przytuleni do siebie. Po niespełna godzinnej podróży (odcinek 30 km!) dotarliśmy do celu. Chcieliśmy przejechać niebieskim szlakiem w górę Wkry, niestety szlak w pewnym momencie się urwał wśród gałęzi i innych chaszczy pozostawionych przez ostatnią powódź. Alternatywna trasa prowadziła asfaltem przez sympatyczny lasek do wsi Goławice. We wsi zrobiliśmy skok w bok aby dotrzeć do XIV fortu zewnętrznego kręgu umocnień twierdzy Modlin. Mając tylko słabej jakości czołówkę i aparaty fotograficzne weszliśmy do środka. Po przejściu jakiś 50 m w niemalże całkowitych ciemnościach usłyszeliśmy niepokojące piszczące i zgrzytające dźwięki. Należały one do niewielkiej kolonii nietoperzy podwieszonej do sufitu fortu. Złowieszcze odgłosy tych myszy ze skrzydłami skutecznie odwiodły nas od dalszej eksploracji fortu. Następnie ruszyliśmy nad Wkrę, gdzie zrobiliśmy sobie dłuższy przystanek na kąpiel w rzece i totalny relaks z piwkiem wśród trawy. Pod wieczór wróciliśmy do Pomiechówka i pociągiem do Warszawy.


XIV Fort w Goławicach




Mroczki ?!


Bobek z Wkrą w tle

KPN - akt II

Niedziela, 2 maja 2010 · Komentarze(0)
Dzień drugi naszej rowerowej imprezki, również nie nastrajał wesoło, od samego rana padało. Na nasze szczęście około godziny 11 przestało i mogliśmy wyruszyć w trasę. Tym razem również skorzystaliśmy z przeprawy promowej na trasie Nowodwory - Łomianki i od razu ruszyliśmy do Parku Kampinowskiego. W tym wpisie chciałbym skupić się na moich rowerowych odczuciach niż na samej trasie. Z opisem trasy można się zapoznać na blogu Adama. Po kilkuletniej przerwie w aktywnej jeździe na rowerze postanowiłem wrócić do jednego ze swoich ulubionych zajęć. Ogólnie jestem zadowolony ze swojej kondycji, chociaż od Adama i Marysi dzieli mnie przepaść. Z Bobka również jestem zadowolony, ale... Okazało się, że nie jestem w stanie wjechać na bardziej strome podjazdy. Co atakowałem jakiś ostrzejszy podjazd, to zawsze kończył się on glebą i jeszcze dostawałem opr od Marysi, że tarasuję jej drogę:) Przyczynę takiego stanu znajduję w dosyć słabej geometrii mojego roweru i mojej masie. Przy każdym stromym podjeździe miałem cholerny problem utrzymać przednie koło przy ziemi. Geometria Bobkowej ramy nie jest przystosowana do amortyzatora o tak długim skoku. Porównując geometrię do Adama czy Marysi roweru widać jak bardzo przednie koło jest wysunięte. Do tego dochodzi krótki zadarty mostek i stara sztyca z seatback-iem. Kolejnym problemem okazał się amor, w którym tłumienie wyzionęło ducha. Cóż myślę, że będą się szykowały zmiany.... ale szczegóły w następnych wpisach:)

Póki co parę zdjęć z wyprawy:

Podjazd z moją glebą w tle po lewej:)






Gosia ewidentnie w swoim żywiole:)


Ja, niestety na padniętym amorku bez tłumienia:(


Chyba spokojnie możemy nazwać to zdjęcie "Wielka Trójca na Promie"

KPN - akt I

Sobota, 1 maja 2010 · Komentarze(1)
Nareszcie nadszedł długo wyczekiwany weekend majowy. Nie zważając na prognozy pogody oraz kłopoty z rozdysponowaniem psów, już w piątek wieczorem Marysia, Adam i Bąbel zalogowali się w moim kwadracie na Nowodworach. Plan był ambitny, mieliśmy maksymalnie wykorzystać sobotę i niedzielę na jeżdżenie po Kampinowskim Parku Narodowym. W sobotę rano zgarnęliśmy jeszcze Gosię i Michała z Pragi, i w zwartej grupie mieliśmy ruszać na podbój lasu. Wracając na Tarchomin już kropił deszcz, który po chwili przerodził się w pierwszorzędną ulewę. Utknęliśmy w moim mieszkanku i tylko co chwilę, ktoś podchodził do okna by puścić solidną wiązankę pod adresem matki natury i jej deszczowego kaprysu. Na szczęście ok. godziny 14 deszcz przestał padać i wyruszyliśmy na wyczekiwana wycieczkę. Udaliśmy się na wał przy Wiśle, by po chwili odnaleźć prom, który kursuję pomiędzy Nowodworami a Łomiankami. Zdecydowanie polecam uruchomiony przez ZTM środek transportu dla wszystkich z Białołęki, jest to idealny sposób by dostać się w rejon Puszczy Kampinowskiej. Głównym celem naszej wycieczki było Zapasowe Centrum Dowodzenia na wypadek wojny jądrowej, które znajduję się we wschodniej części Parku Kampinowskiego. Mając tylko współrzędne geograficzne zapisane w gpsie, po niewielkim wysiłku udało nam się dojechać do celu. W skład kompleksu wchodzi kilka zabudowań, budynek prawdopodobnie administracyjny, wyglądający jak moja podstawówka, spory podziemny garaż oraz 2 - poziomowy schron. Niestety nie mieliśmy ze sobą żadnej porządnej latarki, więc przy pomocy dwóch diod rowerowych zeszliśmy do schronu. Nie powiem dreszczyk emocji był i to spory:) Na pewno wybiorę się do tego schronu jeszcze raz, tym razem wyposażony w solidną latarkę. Niestety czas nas gonił i musieliśmy się kierować w stronę promu. Po drodze napotkaliśmy jeszcze całkiem sympatyczne "górki" i z zapewnieniem, że jutro wrócimy w to miejsce ruszyliśmy w stronę domu. Cała impreza zakończyła się piwkiem i kiełbaską w pubie "Przystanek Tarchomin".

"Lekko" znudzony Adam czeka na poprawę pogody


Ekipa w pełnym składzie


W swoim żywiole


Tak prawdopodobnie wyglądałby świat w czasie wybuchu atomowego z perspektywy schronu


Nie pytajcie jak? dlaczego? czemu? :)

Test Drive

Czwartek, 29 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Po wielu kłodach rzucanych pod nogi, Bobek nareszcie osiągnął pełnię krasy. Czas przeszły którego użyłem w powyższym zdaniu jest jak najbardziej uzasadniony, gdyż opisana sytuacja miała miejsce prawie dwa tygodnie temu. Niestety z przyczyn czysto służbowych wpis pojawią się dopiero dzisiaj.
Wracając do sedna sprawy... Bobek po ostatnim faceliftingu nabrał prawdziwie męskiego charakteru, hamulce tarczowe do szybszego stawiania, piasty z łożyskami maszynowymi dla obniżenia oporów i szerokie gumy z odpowiednim bieżnikiem... w wiadomym celu. Mam nadzieje że ostatnie zmiany przeniosą się w wprost na właściwości jezdne mojego rowerka:) Poniżej parę zdjęć z jazdy regulacyjno testowej Bobka wzdłuż Wisły oraz zdjęcia przyczyny dla, której wpis pojawia się dopiero dzisiaj.

Zachód słońca na Tarchominie

Oto przyczyna opóźnienia targi BAUMA w Monachium


Oraz mały akcent rowerowy z targów, zwracam szczególną uwagę na zawartość bidonu:)